niedziela, 3 maja 2020

Krew Inków - rowerowa perełka, wokół Jeziora Czorsztyńskiego [2020-04-30]

Wstęp:

Parę dni temu mieliśmy okazję przetestować jedną z najnowszych inwestycji realizowanych w ramach rozwoju sieci tras rowerowych w województwie małopolskim. Z zapartym tchem śledzimy postępy prac relacjonowane na profilu facebookowym Velo Małopolska. Klikając w zakładkę “Informacje” na tym fanpejdżu, na końcu znajdziecie linki do szczegółowych map google, na których zaznaczone są wszystkie trasy wraz z informacją o rodzaju nawierzchni i postępach w budowie - bardzo przydatne źródło przy planowaniu rowerowych wypadów. Sama trasa wokół jeziora też ma swój fanpejdż na FB .

Śledząc warunki pogodowe zdecydowaliśmy wyruszyć dzień przed majówką. Plusem takiego rozwiązania - poza dobrą pogodą - okazały się niemal całkowite pustki na szlaku. Minusem zaś to, że sezon rejsów po jeziorze startował dzień później, więc nie skorzystaliśmy z tej atrakcji i zarazem dogodnego sposobu na zamknięcie pętli. Podczas gdy S., M. i A. wylegiwali się pod niedzickim zamkiem w promieniach wiosennego słońca, K. domykał pętlę drogą przez przełęcz Osice (+13 km i dość stromy podjazd), aby dotrzeć do pozostawionego w Czorsztynie Osiołka.

Piękne widoki na każdym etapie trasy, to jej niewątpliwy atut

Krótka charakterystyka:

Trasa jest absolutną perełką dorównującą przedsięwzięciom z jakich korzystaliśmy w Niemczech, Francji, a nawet w rowerowej mekce jaką są Niderlandy. Niestety ma też dwa słabe punkty w postaci przeprawy przez Dunajec i Białkę - miejmy nadzieję, że w przyszłości i tutaj znajdzie się rozwiązanie. Z tego powodu, jak i z uwagi na miejscami dość strome podjazdy i zjazdy, trasy nie rekomendujemy na wyprawę z całkiem małymi dziećmi, ani jako wybór na pierwszą wyprawę rowerową dla początkujących. Z pewnością do zrobienia z przyczepką, ale miejscami trzeba mieć nie lada parę w nogach, żeby wyciągnąć. Przy dużym ruchu (który z pewnością tu będzie z uwagi na potencjał trasy), może też dochodzić do niebezpiecznych sytuacji, bo ścieżka nie jest szeroka, ma liczne ostre zakręty, a strome zjazdy mogą prowokować do niezbyt odpowiedzialnych zachowań (M. wyciągnęła na swoich 24 calach 55 km/h, prosty odcinek od Falsztyna, zabezpieczałem z dołu).

Poza samą infrastrukturą, zdecydowanie najmocniejszym punktem trasy jest jej atrakcyjność - zarówno pod względem widokowym (jezioro, zamki, panorama Tatr i Pienin), jak i kulturowym (zamek Czorsztyn, zamek Dunajec w Niedzicy, zapora w Niedzicy, podhalańska wieś Dębno z gotyckim kościołem drewnianym wpisanym na listę UNESCO, czy spiska wieś Frydman z najstarszym kościołem Zamagórza Spiskiego z unikatową renesansową wieżą). Z pewnością atrakcją samą w sobie będzie przeprawa gondolką przez jezioro wraz z rowerami. 

Przed wyprawą warto przeczytać aby wzmocnić smak przygody

Przed wyprawą w te okolice, a zwłaszcza przed wizytą na niedzickim zamku, koniecznie przeczytajcie powieść płaszcza i szpady pt. Krew Inków autorstwa naszego wielickiego autora - Mariusza Wollnego, znanego dorosłym czytelnikom z serii przygód królewskiego inwestygatora Kacpra Ryxa. Krew Inków jak najbardziej dla starszych dzieci (tak 9+).

Kliknij w obrazek, aby przejść do interaktywnej trasy na mapy.cz

Podsumowanie:

Przygoda:

Krew Inków - rowerowa perełka wokół Jeziora Czorsztyńskiego

Typ:

Jednodniówka, rowerowa

Długość:

27 km (wariant 1) do 40 km (wariant 2)

Czas:

od 3 do kilku godzin, cały dzień wliczając dojazd samochodem z Krakowa

Przewyższenia

ok. 520 m, najstromszy podjazd do Falsztyna

Link do trasy:

https://mapy.cz/s/folejerulu

Start:

Parking przy przystani w Czorsztynie

Uwaga: dla klientów przystani. Można znaleźć też zatoczkę przy drodze wyżej lub parking przy Zamku Czorsztyn, ale od zamku dość karkołomna ścieżka w dół - lepiej zjechać rowerami drogą do przystani, a potem podejść po auto do zamku.

Koniec:

Przystań w Niedzicy - optymalnie jest wrócić do punktu startu i tym samym zamknąć pętlę, korzystając z przeprawy gondolami lub stateczkiem. Informacje o kursowaniu i cennikach TU i TU .

Kraj:

Polska

Region(y)

Małopolska, Spisz, Podhale

Mezoregion fizycznogeograficzny:

Kotlina Orawsko-Nowotarska, Pieniny

Jak dotrzeć:

Samochodem, ew. z rowerami pociągiem do Nowego Targu i dojazd rowerem VeloDunajec - też ciekawa opcja, ale nie do zrobienia w jeden dzień.

Trudność:

średnia (szlak w większości dobrze oznaczony, ścieżka asfaltowa - można się zamotać trochę przy wjeździe na most nad Dunajcem, miejscami ostre podjazdy i zjazdy, ostre zakręty)

Zatłoczenie:

My mieliśmy pustki, ale w sezonie może być bardzo tłoczno. Okolice zamków też kociokwik, należy spodziewać się problemów z parkowaniem, wówczas warto rozważyć alternatywne miejsce startu - np. w Dębnie.

Artefakty kulturowe:

Zamek w Czorsztynie

Zamek Dunajec w Niedzicy

Gotycki drewniany kościół w Dębnie (UNESCO)

Spiska wieś Frydman

Kościół gotycko-renesansowy we Frydmanie

Zapora w Niedzicy

Atrakcje przyrodnicze:

Zielone Skałki, Jezioro Czorsztyńskie (choć to sztuczny zbiornik, to wpisał się już w krajobraz).

Geocaching

Najbliżej trasy są geokesze w Falsztynie (Cmentarz Jungenfeldów) i w Niedzicy (Przebacz mi Brunhildo) oraz w Dębnie (Zabytkowy kościół). Skupiliśmy się na widokach i pedałowaniu, więc nie testowaliśmy, ale może następnym razem… A jeśli Wy znajdziecie wcześniej, to dajcie znać koniecznie jak było :)

Dodatkowe źródła:

Podhale i Pieniny - przewodnik dla aktywnych (1997)

Krew Inków - powieść płaszcza i szpady Mariusza Wollnego (2012)

Opis trasy:

Trasa wiedzie w większości oznakowaną asfaltową ścieżką, więc nie będziemy się tu rozwodzić nad każdym zakrętem - zwrócimy tylko uwagę na kluczowe fragmenty. Z uwagi na ograniczenia jakie ze sobą niósł czas pandemii, zrezygnowaliśmy też z eksploracji wsi i zabytków (które w większości już kiedyś zwiedzaliśmy), ale z pewnością warto je uwzględnić w planie marszruty.

Infrastruktura najwyższej klasy


Po opadach mogą pojawić się brody

Póki co ewidentna susza...

Zostawiliśmy auto na poboczu drogi (w bezpiecznej zatoczce) prowadzącej ze wsi Czorsztyn do przystani. Przystań była jeszcze nieczynna, więc i parking zamknięty. Przy samym zamku jest duży parking, ale stąd do jeziora i początku trasy rowerowej trzeba zejść stromą ścieżką przez las, co może być trudne, a z sakwami wręcz niemożliwe. Można natomiast zostawić pod zamkiem auto, potem wrócić do wsi na rowerach i zjechać do przystani, a po powrocie podejść ścieżką na parking i podjechać samochodem, żeby tylko wrzucić rowery na bagażnik.

S.M.A na starcie pod zamkiem Czorsztyn

Na trasie jest dużo, pięknie zaprojektowanych MOR-ów (miejsc obsługi rowerzystów). Dobre miejsca na popas. W standardzie S.M.A.K. postój mamy co 10-15 km. Ścieżka rowerowa po północnej (pn.-wsch.) części jeziora tylko w kilku miejscach (w okolicach Kluszkowiec i Maniów) przebiega fragmentami dróg lokalnych i są to drogi bardzo lokalne.

Podobnych MOR jest na trasie aż 11!

Stylowo wykończony MOR dobrym miejscem na tankowanie

❗ Pierwsza poważna trudność pojawia się w miejscu  gdzie Dunajec wpada do jeziora. My początkowo przeoczyliśmy skręt i zapędziliśmy się drogą na wprost, która kończy się stromym urwiskiem (znaki ostrzegające o tym nie kłamią). Tymczasem trzeba skręcić ostro w prawo na drogę prowadzącą pod górę do drogi wojewódzkiej nr 969 (Nowy Targ - Krościenko n. Dunajcem). No i niestety ok. 650 m musimy pokonać w ruchu ogólnym tą właśnie drogą. Kiedy my to robiliśmy, most nad Dunajcem był zwężony i ruch prowadzony był wahadłowo, dzięki czemu ruch był uspokojony. Tym niemniej trzeba bardzo uważać przy przekraczaniu drogi. Po przejechaniu mostu (lub przeprowadzeniu rowerów jego poboczem) skręcamy w ścieżkę rowerową, która przekracza trasę wojewódzką pod mostem (nie musimy jej przejeżdżać drugi raz) i prowadzi do kolejnej przeprawy, tym razem nad malownicza Białką. Wzdłuż ul. Nowotarskiej (prowadzącej do Frydmana) wyznaczono co prawda ścieżkę, ale nie jest ona odseparowana od jezdni, którą auta jeżdżą dość szybko - z dziećmi trzeba zachować czujność. Sam most niestety jest wąskim gardłem i albo trzeba włączyć się do ruchu ogólnego (co wymaga dwukrotnego przekroczenia drogi). My przeprowadziliśmy rowery lewą stroną, poboczem mostu, ale jest on bardzo wąskie i ciężko się minąć z kimś z kierunku przeciwnego.

Po pokonaniu tej przeszkody dalsza droga już jest przyjemna, choć na trasie rowerowej dopuszczony jest ruch lokalny (np. dojazd do pól), trzeba więc uważać. Z wysokich wałów zabezpieczających wieś Frydman przed cofką widać zwarty układ zachowany jeszcze od Średniowiecza, a nad dachami domów górują charakterystyczne renesansowe attyki wieży kościoła. Warto oczywiście zerknąć do wnętrza, aby podziwiać bogate i kolorowe zdobienia, określane mianem rokoka spiskiego (zdobienia w podobnym stylu znajdziemy również w kościołach w Niedzicy i Kacwinie).

Jadąc wysokim wałem mamy widoki na wszystkie strony

Czasem jednak jest pod górę...

Dalej ścieżka prowadzi w górę i w dół zalesionymi zboczami doliny, a po przekroczeniu jednego ze strumyków uchodzących do jeziora rozpoczyna się najdłuższy i najbardziej stromy podjazd na trasie do wsi Falsztyn - 1x1 i dajemy :) Ulicą Błachuty dojeżdżamy do drogi powiatowej Dębno - Niedzica. Rozpościera się stąd piękny widok na Tatry, choć okoliczne domostwa do malowniczych nie należą.

Widok na dwa zamki z trzema koronami w tle

Długi prosty zjazd do podnóża Zielonych Skałek z widokiem

My jednak zjeżdżamy piękną prostą ścieżką do podnóża Zielonych Skałek (po lewej - najlepiej widoczne z drugiej strony zbiornika). Otwiera się rozległy widok na Pieniny i dwa zamki - niegdyś strzegące doliny Dunajca, dziś przeglądające się w wodach sztucznego jeziora, spiętrzonego przez zaporę w Niedzicy. Do samego zamku w Niedzicy prowadzi ścieżka po prawej stronie drogi powiatowej (ul. Zamkowa), wyznaczona w ramach chodnika. Niestety w przypadku tego odcinka trasy, prowadzącego przez Niedzicę do zapory i dalej do Sromowiec Niżnych, standard leci na łeb na szyję. Koszmarna nawierzchnia z fazowanej kostki, a w sezonie ponoć ciężko się przecisnąć pomiędzy ludźmi.

M. pod niedzickim zamkiem

Ponieważ gondole ani statki jeszcze nie kursują (sezon oficjalnie rozpoczyna się 1 maja), ja wracam po Osiołka przez przełęcz Osice, zjeżdżając do Sromowiec Niżnych w ruchu ogólnym. Podczas wspinaczki na przełęcz mija mnie parę miejscowych samochodów, ale zachowują w miarę dystans przy wyprzedzaniu (choć oczywiście nikt nie czeka aby upewnić się czy coś z zza zakrętu nie wyskoczy), trzeba być więc czujnym i zdecydowanie nie jest to trasa dla dzieci. Dlatego ekipa byczy się na łące pod legendarnym zamkiem przywołując historie opisane w Krwi Inków. Brak tłumów sprzyja wyobraźni.

Nic nie zastąpi papierowej mapy!

Komentarz S. (bez cenzury)

Wycieczka była super. Najlepsze były dwa końcowe zjazdy, na których osiągało się ogromną prędkość (ja aż 50 km/h!). Przez całą wycieczkę słuchałem audiobooka więc szybko mi to minęło. Jest to dobry sposób dla tych, którzy nudzą się na wycieczce (w moim wypadku zwykle brak zwiedzania zamków, muzeów itp.). No dobra - na tej trasie były dwa zamki, ale i tak można było tylko popatrzeć sobie, bo zamknięte. W głównym poście jest wspomniane o książce "Krew Inków", która bardzo mnie wciągnęła. Mam nawet autograf autora! Jeśli ktoś przeczytał i chciałby dowiedzieć się więcej o Inkach, polecam mu także (a zwłaszcza tym, którzy uczą się historii w 4, 5 klasie) książkę "Ci niewiarygodni Inkowie" z serii "Strrraszna Historia". Świetnie opowiada historie Inków, naprawdę można się uśmiać.


1 komentarz: