wtorek, 19 maja 2020

Krzesło Kantora, kurhan Barona i las w Hucisku [2020-04-25]

Wstęp:

W czasach epidemii, proponujemy kolejną mikro-wyprawę, w trakcie której z pewnością nie natkniecie się na tłumy turystów (chyba że ten post ich tam przyciągnie ;)

To też jest przygoda, na którą wystarczy jedno popołudnie, rzut beretem od Wieliczki i Krakowa. Wstyd się przyznać, ale to dopiero obostrzenia pandemiczne skłoniły nas do intensywniejszej eksploracji okolicy najbliższej miejscu, w którym mieszkamy. A jak się okazuje, są to tereny bardzo ciekawe, malownicze i pełne nieoczywistych atrakcji. Zapraszamy zatem do Huciska na Pogórzu Wielickim w gminie Gdów - miejsce to jest nie tylko malownicze, ale jego historia wiąże się z obecnością artysty, reżysera teatralnego światowej sławy - Tadeusza Kantora oraz jego żony - uznanej artystki malarki i aktorki teatru Cricot 2. Gdy tylko będzie to możliwe, zajrzyjcie koniecznie do Cricoteki na krakowskim Podgórzu. Póki co zachęcamy do skorzystania z jej bogatych zasobów on-line, z których dowiecie się więcej o życiu i twórczości tego ekscentrycznego artysty. Ślad owego ekscentryzmu możemy podziwiać w Hucisku na własne oczy.

Warto zapoznać się również z barwną historią lokalnego rodu Lipowskich, po których został nie tylko dwór, ale i tajemniczy kurhan w lesie kryjący doczesne szczątki członków rodziny Lipowskich, których postacie pewnie mogłyby posłużyć na scenariusz ciekawej powieści historyczno-obyczajowej. Historia dworu, który do niedawna był całkowitą ruiną, znalazła bardzo szczęśliwe zakończenie. Na swój happy end wciąż oczekuje willa Kantorów, w której reżyser pomieszkiwał i tworzył wraz ze swoją żoną, malarką i aktorką Marią Stangret. Fundacja imienia Tadeusza Kantora wciąż poszukuje rozwiązania, które pozwoli nie tylko zabezpieczyć to wyjątkowe dziedzictwo i dzieło sztuki zarazem, ale również otworzyć w nim muzeum biograficzne poświęcone obojgu artystom (pani Maria w tym roku obchodziła 90 urodziny, mieszka w Krakowie) [edit: w trakcie przygotowywania tego wpisu, dotarła do mnie smutna wiadomość o śmierci pani Marii Stangret-Kantor w dniu 15 maja 2020 r.]. Tymczasem wnętrze Kantorówki można zwiedzać wirtualnie TU. Wirtualny spacer dostępny jest również na stronie Fundacji w zakładce poświęconej Hucisku - znajdziecie tam też archiwalne zdjęcia z budowy willi oraz krzesła - pomnika niemożliwego.

Krótka charakterystyka:

Trasa w większości wiedzie nieznakowanymi ścieżkami leśnymi, częściowo tylko pokrywającymi się z trasą żółtego szlaku pieszego PTTK prowadzącego z Wieliczki do Dobczyc, przez las Hucisko właśnie. W większości też spacerujemy po widnym lesie grądowym oraz jego skrajem - malowniczą dolinką potoku Żakówka, która wiosną prezentuje się szczególnie atrakcyjnie dzięki wyściełającym jej dno kobiercom kaczeńców. Przewyższenia nie są duże - ok. 150 m w dół i w górę - lepiej jednak mieć na nogach odpowiednie obuwie, bo miejscami schodzimy po stromiźnie.

Słynna "Kantorówka"

Jak na tak krótki spacer, na trasie napotkamy wiele interesujących artefaktów kulturowych, za którymi kryją się fascynujące historie - warto się z nimi zapoznać aby nadać nieco przypraw naszej S.M.A.K.owitej przygodzie :) Pomogą Wam w tym hiperlinki przekierowujące do zewnętrznych źródeł, które zamieściliśmy wyjątkowo obficie we wstępie, ale również w opisie trasy i w jej podsumowaniu.

Kliknij zdjęcie aby przejść do trasy na mapy.cz

Podsumowanie:

Przygoda:

Krzesło Kantora, kurhan Barona i las w Hucisku

Typ:

Mikrowyprawa, piesza

Długość:

4 km

Czas:

ok. 1,5 godziny spacerkiem, ale można tu spędzić też całe popołudnie

Przewyższenia

ok. 150 m, miejscami stroma leśna ścieżka

Link do trasy:

https://mapy.cz/s/hejokuboto

Start:

Skrzyżowanie drogi gruntowej, którą idąc w dół dotrzemy do krzesła Kantora i do dworu, z drogą Grajów - Winiary. TU na poboczu możemy zostawić samochód. Jeśli dotrzecie autobusem z Wieliczki (D1, przystanek Hucisko 1), to idąc od pętli w Hucisku najpierw dotrzecie do dworu, potem do krzesła i dalej w górę na dalszą część trasy.

Koniec:

j.w. - pętla

Kraj:

Polska

Region(y)

Małopolska, powiat wielicki, gmina Gdów

Mezoregion fizycznogeograficzny:

Pogórze Wielickie

Jak dotrzeć:

Samochodem lub autobusem Wielickiej Spółki Transportowej - linia D1 z przystanku Wieliczka Rynek Kopalnia do pętli (Hucisko I). Od przystanku do początku trasy dojście ok. 800 m. Rozkład dostępny w jakdojade.

Trudność:

Łatwa, choć wymaga orientacji w terenie. Początkującym zalecamy wspomaganie nawigacją w telefonie, np. dzięki aplikacji mapy.cz (pobierzcie mapę offline, bo nie wszędzie jest zasięg).

Zatłoczenie:

Brak, nie spotkaliśmy żywej duszy poza mieszkańcami przy nielicznych domach.

Artefakty kulturowe:

Dwór Lipowskich

Willa Kantora

Krzesło Kantora

Kurhan Lipowskich, w którym spoczywa Turek

Kapliczka słupowa przy drodze Grajów - Winiary

Atrakcje przyrodnicze:

Las Hucisko i dolina potoku Żakówka.

Geocaching

Dwie skrytki do odkrycia na trasie - Krzesło Kantora i Grobowiec Lipowskich

Dodatkowe źródła:

Powiat Wielicki - przewodnik

Opis trasy:

W okolicy skrzyżowania, przy którym zaparkowaliśmy Osiołka, znajduje się znak kierujący do Krzesła Kantora.


Zgodnie z jego wskazaniem schodzimy najpierw gruntową drogą, ok. 250 m w dół do miejsca,w którym (po naszej prawej stronie) znajdziemy krzesło - pomnik oraz Kantorówkę. Posesja jest ogrodzona, a brama zamknięta, więc póki co pozostaje nam skorzystać z wirtualnego spaceru i historii znalezionych w czeluściach Internetu.


Krzesło Kantora - zalążek koncepcji pomników niemożliwych
Chcąc zobaczyć dawny dwór Barona i rodziny Lipowskich, który odzyskał swoją świetność dzięki obecnym mieszkańcom - dalekim krewnym, którzy zakupili majątek, musimy zejść jeszcze ok 350 m niżej i uwaga - na wysokości pierwszego napotkanego domu (Hucisko 65) odbijamy w ścieżkę lekko w lewo. Dwór jest obecnie własnością prywatną i nie jest udostępniany do zwiedzania, ale znów z pomocą przychodzi rzeczywistość wirtualna. Do przepięknie i stylowo odnowionych wnętrz możemy zajrzeć dzięki artykułowi, który ukazał się w jednym z lifestylowych magazynów. Dowiemy się z niego także o najnowszej, szczęśliwej historii tego obiektu. Do losów wcześniejszych mieszkańców wrócimy jeszcze pod koniec wycieczki.
M. na szlaku przez Las Hucisko

Tymczasem wracamy pod górę do punktu wyjścia (jeśli przyjedziecie autobusem D1, to przyjdziecie od dołu i najpierw traficie na dwór, a potem miniecie krzesło i Kantorówkę). Teraz czas na spacer po lesie, do którego wchodzimy leśną drogą odgrodzoną szlabanem. Po chwili dojdziemy do ścieżki, którą podąża żółty szlak PTTK. Podążamy za nim dalej w dół, kierując się nieco bardziej na zachód, schodzimy na dno wciosu dolinnego, przeskakujemy przez strumyk zarośnięty sitowiem i po chwili jesteśmy już nad potokiem Żakówka, który również przekraczamy.

Wiosenny las i moczary

Skręcamy w prawo w kierunku pn. i wędrujemy polną drogą wijącą się wzdłuż strumyka. Ponownie zmieniamy kierunek po przejściu niespełna 750 m. W czasie gdy my tamtędy wędrowaliśmy, przy ścieżce odchodzącej stromo do góry i prowadzącej z powrotem przez las do drogi asfaltowej Grajów - Winiary, leżały powalone drzewa - idealne na odpoczynek. Gdy my posilaliśmy się drożdżówką i kawą, M. atakowała swoją szpadą zeschnięte badyle. Jeśli przegapicie to odejście, to nie martwcie się - idąc dalej powinniście trafić na kolejne ścieżki wyprowadzające na grzbiet, a jeśli wierzyć mapy.cz, to i główna ścieżka, która powoli zaczyna odchodzić od potoku, też w końcu powinna was zaprowadzić do drogi powrotnej. 

Nie ma to jak kawa w wiosennym plenerze :)

Idąc naszym śladem powinniście do niej dotrzeć przy gospodarstwie z drewnianą stodołą (Hucisko 7). Skręcamy w prawo (jak do Winiar) i wędrujemy poboczem drogi, znów napotykając żółty szlak. Po chwili, po lewej stronie drogi warto zwrócić uwagę na piękną przydrożną figurę rzeźbioną w kamieniu. Idąc dalej domykamy pętlę docierając kolejny raz do skrzyżowania i drogowskazu z krzesłem kantora, ale to jeszcze nie koniec wycieczki.


Podążamy dalej wzdłuż drogi za znakami żółtego szlaku, by wraz z nim skręcić po ok. 300 m w prawo, na powrót do lasu. Tutaj, bardzo blisko drogi znajduje się tajemniczy kurhan - grobowiec Barona z Huciska i rodziny Lipowskich. Nie jest go wcale tak łatwo znaleźć, bo z drogi trudno go dostrzec, choć wprawne oko zauważy wieńczący go krzyż. Wejście znajduje się jednak od strony pd.-zach.

Kurhan rodziny Lipowskich

Grobowiec powstał z inicjatywy pani Zofii Lipowskiej, która stała się też jego pierwszym lokatorem w 1907 r. Odtąd chowano tu kolejnych członków rodu. Do dziś starsi mieszkańcy Huciska wspominają pogrzeb żołnierza AK "Turka" - Artura Lipowskiego. Pseudonim przyjął od zdrobnienia jakim nazywała go jego matka. Walczył w oddziałach majora Hieronima Dekutowskiego „Zapory” na lubelszczyźnie, gdzie miał się znaleźć w wyniku zawodu miłosnego, który go spotkał w rodzinnych stronach. Walczył również po zakończeniu wojny, była ranny, ale zmarł w wyniku choroby w 1945 r. W pogrzebie uczestniczyło sześciu partyzantów AK, którzy pożegnali kolegę salwą z pistoletów.

Tablice nagrobne w "katakumbach"

Więcej o historii "Turka" przeczytacie TU. Ostatnim z rodu był Stefan Lipowski zmarły 16 lat temu, do którego sekretarze PZPR mieli się zwracać zawsze per Panie Baronie! Był on też częstym gościem Kantorówki, a artysta miał przepadać za jego barwnymi opowieściami. Warto dodać, żw ród Lipowskich wywodził się z Moraw, a po osiądzięciu w Hucisku szybko się spolonizował.

Na progu kolejnej przygody! Bardzo młoda pani archeolog M.
odkrywa tajemniczy grobowiec...


wtorek, 12 maja 2020

Przez orawskie puścizny i wierchy - rowerowa widokówka [2020-05-10]

Wstęp:

Po przejażdżce wokół Jeziora Czorsztyńskiego pozostały piękne wspomnienia i... niedosyt. Dlatego korzystając z pięknej niedzieli wrzuciliśmy rowery na Osiołka i znów wyruszyliśmy na południe, aby skorzystać z pięknych szlaków VeloMalopolska. Już rok temu, w doborowym towarzystwie, mieliśmy okazję testować fragment wspaniałego Szlaku Wokół Tatr na odcinku od słowackiej Trzciany (Trstená) do Czarnego Dunajca. Teraz z uwagi na pandemiczne czasy, ograniczyliśmy się do naszego S.M.A.K.owego grona i z wypadu po Czekoladę Studencką też musieliśmy zrezygnować.

Tatry widać niemal z każdego punktu trasy


K. na trasie (fot. A.)

Atrakcje jakie rowerzystom oferuje polska Orawa z nawiązką zrekompensowały nam tę ostatnią stratę, no i pocieszamy się, że może jesienią wrócimy tu kolejny raz - tym razem już w liczniejszej kompanii :)

Krótka charakterystyka:

Wybrana przez nas trasa wiedzie w 98% drogami bez ruchu samochodów lub takimi, na których pojazdy mechaniczne pojawiają się sporadycznie (dojazd do posesji, pól itp.). W pięciu miejscach musimy przekroczyć drogi - niezbyt ruchliwe, ale trzeba uważać, bo auta mogą pędzić. Trasa jest wybitnie widokowa - niemal w każdym jej punkcie towarzyszy nam panorama całego pasma Tatr, a gdy zdarzy się, że mamy je za plecami, to do wyboru mamy Gorce na północy lub masyw Babiej Góry - nieco dalej na zachodzie. Nie brak też ciekawostek przyrodniczych i kulturowych. Z tych ostatnich będzie można pełniej skorzystać, gdy zniesione zostaną ograniczenia epidemiologiczne. Na trasie jest tylko jeden bardziej stromy podjazd - koło cmentarza w Chochołowie - ale dość krótki. Nie jest to natomiast trasa na rower szosowy, bo w okolicach czarnodunajeckich puścizn prowadzi leśnymi drogami, a odcinek od Chochołowa do skrzyżowania z drogą Czarny Dunajec - Ciche, to również polna droga, miejscami, szuter. W rejonie torfowisk przejazd może być dodatkowo utrudniony po większych deszczach (kałuże, błoto).

S. M. i A. w drodze na Szlak Wokół Tatr

Jeśli tylko pogoda dopisze, to z całą pewnością warto zaplanować po drodze piknik w plenerze z widokiem! Szczególnie polecamy okolice przecięcia trasy z linią prostą łączącą kościoły w Podczerwonem i Cichym Dolnym :)

Kliknij zdjęcie aby przejść do trasy na mapy.cz


Podsumowanie:

Przygoda:

Przez orawskie puścizny i wierchy - rowerowa widokówka

Typ:

Jednodniówka, rowerowa

Długość:

37 km

Czas:

od 3 do kilku godzin, cały dzień wliczając dojazd samochodem z Krakowa

Przewyższenia

ok. 374 m, stromy, ale krótki podjazd w okolicach cmentarza w Chochołowie

Link do trasy:

https://mapy.cz/s/mulagozunu

Start:

Parking przy lodowisku i szkole w Czarnym Dunajcu

Koniec:

j.w. - pętla

Kraj:

Polska

Region(y)

Małopolska, Orawa, Podhale

Mezoregion fizycznogeograficzny:

Kotlina Orawsko-Nowotarska

Jak dotrzeć:

Samochodem, ew. z rowerami pociągiem do Nowego Targu, skąd do Czarnego Dunajca jest już trasa rowerowa

Trudność:

łatwa, choć miejscami mogą pojawić się wyzwania orientacyjne, na które zwracamy uwagę w opisie trasy

Zatłoczenie:

Większy ruch na głównym odcinku Szlaku Wokół Tatr

Artefakty kulturowe:

Chochołów - zabytkowa zabudowa drewniana i kościół

Muzeum torfowisk w Chochołowie i kopalnia torfu

Atrakcje przyrodnicze:

Torfowisko wysokie i krajobraz puścizn czarnodunajeckich

Wąwóz Jaszczurów na stoku Domańskiego Wierchu

Geocaching

Okolica nie obfituje w kesze, ale jest parę miejsc, w których można pogmerać: kapliczka św. Huberta przy trasie do kopalni torfu, Muzeum Powstania Chochołowskiego. Nieco dalej jest też skrytka koło starej skoczni narciarskiej w Chochołowie. A jeśli zostanie Wam trochę czasu, to może warto zatrzymać się koło tajemniczej figury na obrzeżach Czarnego Dunajca, przy drodze do Pieniążkowic.

Dodatkowe źródła:

Podhale i Pieniny - przewodnik dla aktywnych (1997)

Opis trasy:

Przy hali lodowiska w Czarnym Dunajcu znajdziemy dogodne miejsce na pozostawienie samochodu - teren znajduje się za ogrodzeniem, ale jest otwarty również w weekendy. Chcąc uniknąć jazdy w ruchu ogólnym do pierwszej części trasy, która wiedzie po północnej stronie szosy Czarny Dunajec - Jabłonka (nr 957), docieramy polną drogą wiodącą tuż za ogrodzeniem lodowiska w kierunku pn.-wsch. Po ok. 600 m skręcamy pod kątem prostym w prawo, by za chwilę przekroczyć wspomnianą szosę na wysokości cmentarza. Przy końcu cmentarnego ogrodzenia ścieżki rozchodzą się w różnych kierunkach. Droga na północ (po lewej stronie kapliczki) prowadzi wprost na Puściznę Rękowiańską, z którą wiąże się ciekawa historia poszukiwania bieguna zimna.

Kapliczka przy drodze na Puściznę Rękowiańską


My tym razem kierujemy się prosto w kierunku widniejącej na horyzoncie, lekko przyprószonej śniegiem, Babiej Góry, zgodnie z drogowskazem prowadzącym na Pętlę puścizn czarnodunajeckich. Zgodnie z opisem szlaku na stronie Szlaku Wokół Tatr, jadąc cały czas tą polną drogą w kierunku pn.-zach. powinniśmy dotrzeć po ok. 4 km do "początku ścieżki przyrodniczej Torfowisko Baligówka. W tym miejscu warto zejść z roweru i odbyć godzinny spacer ścieżką edukacyjną. Na trasie znajduje się 13 tablic, które informują m.in. o historii powstania torfowisk i siedliskach przyrodniczych, a także o gatunkach roślin i zwierząt wyróżniających ten region na tle Karpat i całej Polski."

Kierunek Babia!

My niestety ten opis przeczytaliśmy już po fakcie i przedwcześnie skręciliśmy w lewo. Co prawda tylko nieznacznie skróciliśmy pętlę, ale spaceru po torfowisku żałujemy. Trochę winne są mapy.cz, które jak się okazało w wersji mobilnej nie mają zaznaczonej ścieżki, którą się poruszaliśmy i uparcie kierowały nas na szosę. Jeszcze jeden dowód na to, że przy wszystkich dobrodziejstwach zdobyczy technologii, warto mieć i sięgać po tradycyjną mapę. Jeśli ruszycie naszym śladem, to oczywiście polecamy dotarcie do Baligówki - na końcu trasy poza tablicą informacyjną, jest też miejsce postojowe dla rowerzystów z zadaszeniem, a ruszając dalej - tym razem w kierunku pd.-zach., w pobliżu drogi 957 znajduje się bacówka, w której w sezonie zapewne będzie można nabyć lokalne specjały - przydadzą się na piknik w dalszej części trasy.

Droga do Torfowiska Baligówka

Od bacówki dzieli nas kilkadziesiąt metrów od szosy Czarny Dunajec - Jabłonka (957). Aby przedostać się na drugą stronę musimy skręcić w lewo (na Czarny Dunajec) i pokonać niespełna 100 m wzdłuż szosy, do najbliższego zjazdu w gruntową drogę przy słupku pikietażowym nr 120 - nieco dalej pod lasem widoczna będzie kolejna tablica informacyjna na szlaku puścizn czarnodunajeckich.

W jechaliśmy właśnie do Lasu Baligówka i w obszar Puścizny Małej. Dalej leśnym duktem kierujemy się ku południowi, a po dotarciu do skrzyżowania z polną drogą , skręcamy w prawo i po przejechaniu ok. 500 m docieramy do leśnej drogi o nieco lepszej, bardziej utwardzonej nawierzchni. Na mapie prowadzi ona prosto jak od linijki od szosy 957 w kierunku pd.-pd.-zach. Skręcamy lewo w tym właśnie kierunku, zgodnie z szlakowym drogowskazem kierujemy się na Podczerwone - w przecince między drzewami widnieją Tatry.

Pętla Puścizn Czarnodunajeckich jest dobrze oznakowana

Bagienny bór, który rozpościera się dookoła, długa prosta droga i skaliste, ośnieżone góry na horyzoncie przy odrobinie wyobraźni (a tej nam nie brak) pozwalają poczuć się jak na Alasce (czyżby to McKinley majaczył na horyzoncie?!). Nie jesteśmy odosobnieni w naszych skojarzeniach, bo prawie dokładnie 100 lat temu, Mieczysław Orłowicz w swoim Ilustrowanym przewodniku po Spiszu, Orawie, Liptowie i Czadeckiem (1921) pisał tak:

Pustacie tutejsze to nieprzejrzane okiem moczary, porosłe zrzadka porozrzucanemi, skarłowaciałemi okazami sosny błotnej i brzozy omszonej. Tworzą one krajobraz tak posępny, że tylko tundry podbiegunowe z niemi współzawodniczyć mogą. Jest to ponura, niezajmująca okolica, mało urozmaicona, nie nadająca się do uprawy, ani nawet do wypasu bydła, gdyż w mokre lata tonie w bagnie (Orłowicz 1921, za: Trochimiuk i in. 1997).

Droga po horyzont, a dookoła ponury, bagienny bór...


Jak wiecie albo już się domyśliliście - owe tajemnicze pustacie, czy też puścizny, to lokalne określenie na obszary torfowisk. W języku polskim puścizna oznaczała spadek i zastąpiona została później określeniem spuścizna. Etymologia tych czarnodunajeckich wiąże się jednak raczej z określeniem obszarów pustych, jałowych, nienadających się pod uprawę. Torfowiska wysokie w Kotlinie Orawsko-Nowotarskiej, to obecnie obszar unikatowy i bardzo cenny przyrodniczo - stąd starania o objęcie ich całkowitą ochroną, bo najbardziej ich przetrwaniu zagraża działalność człowieka, zmieniająca panujące tu stosunki wodne. Z pewnością warto dowiedzieć się nieco więcej o torfowiskach, o tym jak powstają i jak odmienny tworzą ekosystem - dobrą ku temu okazją może być wizyta w muzeum torfowisk w Chochołowie.
Choć nowa szutrowa nawierzchnia kusi, my zdążamy prosto w las


Tymczasem nasza droga po horyzont dociera do skrzyżowania z drogą leśną wyższej kategorii, przebiegającą prostopadle do naszej dotychczasowej trasy. Choć nowa żwirowa nawierzchnia kusi, my jedziemy dalej konsekwentnie na wprost, wjeżdżając w leśną ścieżkę, wijącą się między drzewami. Po dłuższych opadach, odcinek ten może okazać się nieco błotnisty, ale do pokonania w ten sposób mamy tylko nieco ponad kilometr. Po wyjechaniu z lasu docieramy do drewnianej kapliczki św. Huberta oraz asfaltowej drogi prowadzącej do kopalni torfu na Puściźnie Wielkiej.
Odrestaurowany wagon kolejki torfowej

Tego dnia przywitała nas zamknięta brama zakładu górniczego Puścizna Wielka, ale w normalnych czasach można wjechać do środka i zapoznać się z historią eksploatacji torfu oraz odpocząć w odrestaurowanym wagoniku kolejki wąskotorowej. To przy jej pomocy wywożony był urobek z głównego obszaru wydobycia. Z uwagi na objęcie całego obszaru ochroną Natura 2000, planuje się zaprzestanie eksploatacji przemysłowej a obszar kopalni być może stanie się atrakcją turystyczną i częścią muzeum torfowisk. W sieci można znaleźć nagrania przejażdżki bagienną kolejką, a TU obszerny opis i liczne fotografie tej nietypowej trasy kolejowej.

My tymczasem, równą asfaltową drogą opuszczamy powoli las i kierujemy się ku Podczerwonemu i głównej ścieżce Szlaku Wokół Tatr. Historie kolejowe będą nam nadal towarzyszyć, ponieważ ścieżkę zbudowano w śladzie dawnej linii kolejowej łączącej Nowy Targ ze Słowacką Trzcianą. Dzięki temu deniwelacje na trasie nie są duże a ścieżka łagodnie wije się poprzez zabagnione tereny puścizn, przecinając niepostrzeżenie wododział między zlewiskiem Morza Bałtyckiego i Czarnego. Ze ścieżki cały czas rozpościerają się wspaniałe widoki na pasmo Tatr.
Główny szlak Wokół Tatr wiedzie nasypem dawnej kolei

Ok. 500 metrów przed samą granicą od głównego szlaku, przy oryginalnej kapliczce - miejscu postojowym, odchodzi droga i boczna odnoga szlaku do Chochołowa. Widać stąd już w dali, na tle gór, wieżę chochołowskiego kościoła.
Kościół w Chochołowie - widok ze Szlaku Wokół Tatr

Zjeżdżamy pędem w dolinę Czarnego Dunajca chłonąc zapierające dech w piersiach widoki i po przekroczeniu mostu dojeżdżamy do centrum wsi. Muzeum Torfowisk z uwagi na pandemię niestety zamknięte. Rzucamy okiem na drewnianą zabudowę wsi i drogą po prawej stronie kościoła udajemy się na kolejny odcinek trasy.
Drewniane chaty w Chochołowie wymagają częstego szorowania

Koło cmentarza skręcamy w lewo i wjeżdżamy stromo pod górę na. Początkowo asfaltowa droga, poprowadzi nas grzbietem rozległego wału górskiego, którego kulminację stanowi Domański Wierch (748 m n.p.m.), na powrót do głównego Szlaku Wokół Tatr w okolicach Rogoźnika. Podjazd nie jest długi, po jego pokonaniu trasa łagodnie faluje grzbietem wzniesienia.
Tym razem Tatry za plecami M. a na horyzoncie Gorce

Od skrzyżowania z drogą Chochołów - Ciche do skrzyżowania z szosą Czarny Dunajec - Ciche Dolne jest to polna droga, częściowo szutrowa. Dalej pojedziemy znów gładkim asfaltem. Na drodze mogą pojawić się sporadycznie pojazdy lokalnych mieszkańców, ale zasadniczo na całym odcinku obowiązuje zakaz ruchu samochodów. To właśnie na tym odcinku z polną drogą polecamy rozejrzeć się za miejscem na piknik :) Wiosną zobaczycie tu piękne drzewo całe pokryte białym kwieciem i szumiące od uwijających się w jego koronie pszczół.
Idealne miejsce na piknik :)


Brak asfaltu dodaje tylko malowniczości i stanowi urozmaicenie

W okolicach Domańskiego Wierchu można zaplanować kolejny spacer pieszy do znajdującego się na pn.-wsch. stoku Wąwozu Jaszczurów - zaczyna się on na wysokości kapliczki. Wcina się głęboko w stok odsłaniając piękny przekrój geologiczny, uwidaczniając warstwy, z których zbudowany jest tzw, Stożek Domański. 
Na mapie rzeźby terenu widać wąwóz Jaszczurów - strzałka wskazuje lokalizację kapliczki

Z Domańskiego Wierchu zjeżdżamy łagodnie aż zza lasu wyjrzą pierwsze zabudowania. Wkrótce docieramy na powrót do nasypu dawnej linii kolejowej, po którym biegnie teraz idealnie gładka ścieżka rowerowa i równolegle do szosy Nowy Targ - Czarny Dunajec (nr 957) wrócimy do miejsca, w którym rozpoczęliśmy wycieczkę. Po drodze warto zwrócić uwagę na budynek dawnej stacji kolejowej Czarny Dunajec. Ostatni raz odjechał stąd pociąg towarowy w 1989 roku, zabierając owce na redyk. Miłośników kolei może zaciekawić opracowanie traktujące o jej historii, dostępne TU. Podobna stacja w Podczerwonem ma zostać wyremontowana i przeznaczona na działalność usługową z myślą o rowerzystach korzystających coraz liczniej ze Szlaku Wokół Tatr. Być może i dla tej w Czarnym Dunajcu znajdzie się ratunek...
Stacja z 1904 r., ostatni pociąg pojawił się tu w 1989, czy będzie teraz służyć rowerzystom?

Aby powrócić do punktu wyjścia należy zjechać ze ścieżki w polną drogą będącą skrótem do ul. Targowej i mostu, przez który dostaniemy się na lewy brzeg Czarnego Dunajca. Jedziemy cały czas prosto aż do skrzyżowania z ul. Kmietowicza - tu skręcamy w prawo w kierunku kościoła, ale tuż przed nim zjeżdżamy w lewo w wąską drogę między domostwami, którą spokojnie dotrzemy do szkoły w Czarnym Dunajcu i parkingu przy lodowisku. Swoją drogą warto zwrócić uwagę na imponujący budynek szkoły i pięknie urządzone jej otoczenie. 
Gdy reszta ekipy się wylegiwała, M. kręciła kółka :)